platon
S. Więc kiedy dusza dotyka prawdy? Bo jeśli próbuje oglądać coś z pomocą ciała, widać, że ono ją wtedy w błąd wprowadza. Czyż nie w rozumowaniu, jeżeli w ogóle gdziekolwiek, objawia się jej coś, co istnieje?
A. Zatem Ty własnym uszom nie wierzysz, Sokratesie?
S. Ani trochę. Rozważ taki przypadek: dwóch przyjaciół wróciło z podróży wielce poróżnionymi. Jedno twierdziło, że ustąpiło drugiemu miejsce. Drugie zarzekało się, że nic takiego się nie stało. Komu uwierzą Twoje uszy?
A. Naturalnie sprawę trzeba rozsądzić i wskazać kłamcę.
S. A czy w sądach o prawdę chodzi w takich rzeczach?
A. W sądach najmniej!
S. W sądach nigdy nikomu o prawdę nie chodzi tylko o prawdopodobieństwa. Ludzie prawdopodobieństwem się karmią właśnie dlatego, że jest ono do prawdy podobne. Ale skąd wiedzieć co jest podobne do prawdy, gdy się jej nie zna? A Ty przecież o prawdę, miły przyjacielu, pytałeś.
A. Wydaje mi się, że się nie da wiedzieć.
S. Tak i prawdy nie poznasz uszami się posługując przy myśleniu, czy inne wrażenia zmysłowe wlokąc za rozumowaniem, a tylko niepokalanym rozumem samym w sobie goniąc za tym co niepokalane w każdym wypadku istnieje samo w sobie.